Christmas Ewans – 2
"Upodobało się Bogu, aby poprzez moje ubóstwo zyskać dwie rzeczy; po pierwsze, moja służba tak się rozwinęła, że stałem się prawie tak dobrze znany w jednej części Księstwa jak i w drugiej; a po drugie Bóg dał mi łaskę i przywilej bycia narzędziem przyprowadzenia wielu ludzi do Chrystusa we wszystkich hrabstwach Walii, od Presteign do St. David's i od Cardiff do Holyhead. Czy ktoś mógłby mieć coś przeciwko ubóstwu kaznodziei, jeśli to pobudza go do pracy w winnicy?".
Na początku swej służby w Anglesey, społeczności Baptystów uwikłały się w kontrowersję Sandemaniańską. Jej lider, zdolny człowiek o imieniu John Richard Jones, zaadoptował pewne praktyki wczesnego Kościoła Chrześcijańskiego i zastosował je w swych nabożeństwach. Krytykując wszelkie formy religijne, tak bardzo się od nich odsunął, że zarówno on, jak i jego zwolennicy stali się zupełnie obojętni i nieczuli na potrzeby ludzkości. Jego naśladowcy, choć liczyli tylko 200 osób, byli powodem zmartwień i niezgody. Evans zgadzał się z niektórymi aspektami kontrowersji, lecz w swej gorliwości do tępienia zła, pozwolił sobie na żal i zgorzkniałość. Mówiąc o tym, wyznał:
"Herezje Sandemaniańskie miały na mnie tak wielki wpływ, że zdołały zgasić we mnie ducha modlitwy o zbawienie grzeszników, a to spowodowało, że bardziej zabiegałem o małe sprany Królestwa Niebieskiego, niż o wielkie. Straciłem siłę, jaką miałem stojąc za kazalnicą, a która przyoblekła mój umysł w zapał, zaufanie i gorliwość do nawracania dusz do Chrystusa. Moje serce stało się oziębłe i nie mogłem odzyskać spokoju sumienia.
W sobotę wieczorem, po całym dniu spędzonym na narzekaniu i wypominaniu błędów, byłem zgorzkniały i czułem, że moje sumienie jest rozczarowane i napomina mnie, iż nie jestem już tak blisko Boga i nie chodzę z Nim, Dało mi to do zrozumienia, że brak mi było czegoś niezwykle cennego. Powtarzałem sobie, że jestem posłuszny Słowu, lecz sumienie wciąż oskarżało mnie o brak jakiejś cennej rzeczy. W dużej mierze zostałem ograbiony z ducha modlitwy i z ducha głoszenia słowa".
Kręgosłup herezji został złamany, kiedy w 1802 roku w Stowarzyszeniu Baptystów, Thomas Jones, kaznodzieja pełen Ducha Świętego i mocnej wiary, ośmielił się obalić argumenty Sandemanianów. W świetle Słowa Bożego ta "budowla z lodu" roztopiła się, a w sercu Christmasa Evansa i w całej Walii rozpoczęło się przebudzenie.
To spotkanie z Bogiem, które zmieniło niewolę jego duszy, "tak jak strumienie na południu", zostało opisane w żywy sposób:
"Dosyć już miałem nieczułego serca dla Chrystusa, Jego ofiary i pracy Ducha Śniętego – nieczułego serca za kazalnicą, w komorze modlitwy i podczas studiowania Słowa. Poprzednio przez piętnaście lat czułem, jak moje serce pała we mnie, jak gdybym szedł do Emmaus z Jezusem.
Pewnego dnia, którego nigdy nie zapomnę, idąc z Dolgelly do Machynlleth w stronę Cader Idris, odczułem, że powinienem się modlić, bez względu na to, jak ciężko mi jest na sercu i jak świecki jest mój duch. Rozpoczynając w imieniu Jezusa, wkrótce odczułem, że więzy rozluźniają się, stara zatwardziałość serca mięknie, a góry lodu i śniegu roztapiają się we mnie.
To zrodziło w mojej duszy zaufanie do obietnic Ducha Śniętego. Cały mój umysł został uwolniony z wielkich okowów; łzy płynęły obficie, a ja wołałem do Boga, aby przywrócił mojej duszy radość z Jego zbawienia; aby dotknął się kościołów w Anglesey, które pozostawały pod moją opieką. W swej modlitwie wymieniłem po imieniu wszystkie zbory i prawie wszystkich kaznodziejów jakich znałem w Księstwie.
Ta walka trwała przez trzy godziny; podnosiła się raz za razem, jak fala jedna po drugiej, lub wysoki przypływ, gnany silnym wiatrem, aż w końcu moje ciało omdlewało od płaczu i wołania. Wtedy oddałem się Chrystusowi. Moje ciało i duszę, zdolności i wysiłki – całe moje życie – każdy dzień i każdą godzinę, która dotąd pozostawała w mojej władzy; również wszystkie swoje troski powierzyłem Chrystusowi. Szedłem górską drogą na uboczu i byłem zupełnie sam. Nic nie zakłócało mojej społeczności z Bogiem.
Od tego czasu zacząłem oczekiwać, że Bóg uczyni coś dobrego dla kościołów i dla mnie. W taki sposób Pan wyzwolił mnie i mieszkańców Anglesey od zalewu Sandemanianizmu. Na pierwszym od tamtego wydarzenia spotkaniu religijnym czułem się, jakbym przeniósł się z zimnego i jałowego obszaru duchowego mrozu do pokrytych zielenią pól boskich obietnic. Poprzednie zmaganie się z Bogiem w modlitwie i pragnienie nawracania grzeszników, którego doświadczyłem w Lleyn, zostały teraz przywrócone. Uchwyciłem się obietnic Bożych. Kiedy powróciłem do domu, zobaczyłem rezultaty. Pierwszą rzeczą, która przyciągnęła moją uwagę było działanie Ducha wśród moich braci w Anglesey, który wzbudził w nich ducha modlitwy".
W tym okresie "mając głębokie przeświadczenie o niegodziwości swego serca i polegając na nieskończonej łasce i zasługach Odkupiciela", zawarł uroczyste przymierze z Bogiem. W nieco skróconej wersji brzmiało ono następująco:
– Christmas Evans, Llangefni, Anglesey, 10 Kwiecień.