W 1998 roku podczas giżyckiego SLOT-u przydarzyła mi się zabawna sytuacja. Przyjechałem sporo przed czasem, miał grać zespół Jafia Namuel, więc warto było poczekać. Siedziałem na rogu ulicy z grymasem twarzy w stylu „młody gniewny" z powodu słońca, które bez miłosierdzia, z dziką namiętnością świeciło prosto w moje oczy. Dwóch przyzwoicie wyglądających turystów zaczęło kręcić się przy mnie i zanim się zmieszałem, zagadnęli, czy mogą coś u mnie kupić. Zdziwiło mnie to, więc spytałem o co im chodzi. Chcieli marihuany.
Milczałem przez chwilę i postanowiłem nie odprawić ich z pustymi rękami. Marihuany nie mam – powiedziałem – ale mam coś mocniejszego, co oczywiście było prawdą. Byli ciągle zainteresowani aż im oczy zabłysły z ciekawości, co to takiego. Mruknąłem, żeby usiedli obok i widząc jak są napaleni, postanowiłem odpalić im za darmo „działkę" mego najlepszego „TOWARU".
— Chcę jednak, żebyście najpierw mnie posłuchali-zaproponowałem, a oni się zgodzili. Przypuszczam, że myśleli, iż mają do czynienia z uczciwym dealerem, który chce ich przestrzec przed ewentualnym działaniem ubocznym. Opowiedziałem krótko jak z końcem lat 80-tych eksperymentowałem z różnymi używkami, jak wpadałem w nałóg i jak postanowiłem się zabić, gdy zrozumiałem, że się z tego nigdy nie wyrwę. Byli tym poruszeni, a jednocześnie zdziwieni, dlaczego tak dobrze wyglądam mimo tego wszystkiego, co przeszedłem.
— Po prostu od XI. 1991 r. ani razu się nie naćpałem, ani nie byłem pijany.
— Ale jak udało ci się rzucić, skoro było z tobą tak źle? - pytali.
Pewna miła dziewczyna, której jestem wdzięczny, przyniosła mi książkę, z której pierwszego dnia przeczytałem trzy rozdziały i to gdzieś z końca, po czym odczułem, że mój nałóg się zakończył. Nigdy już nie poczułem „głodu" ani ochoty, by się w jakikolwiek sposób odurzać. To, co we mnie pragnęło tych rzeczy, wyszło ze mnie jak zły duch i już nigdy nie powróciło do środka.
Rozmawiałem przed paru laty o tym przeżyciu z osobą profesjonalnie zajmującą się pomaganiem ludziom uzależnionym i powiedziała mi, że mój przypadek można zaliczyć do zjawisk nadprzyrodzonych, w co ja osobiście wierzyłem od samego początku. Moi klienci byli zainteresowani co to za niezwykła książka sprawiła CUD w moim życiu. To było punktem, do którego zmierzałem.
Wyciągnąłem z plecaka Nowy Testament i oświadczyłem, że to jest ta książka. Podarowałem im jeden egzemplarz. Jeden z nich poprosił, abym się z nim spotkał podczas koncertu, gdzie na tle ostrego pogowania, bez wstydu obaj modliliśmy się o nowe życie dla niego. Był pijany ze szczęścia i nie krył łez z powodu ulgi jakiej doznał, gdy ta nadprzyrodzona obecność Boga wpłynęła do jego wnętrza. Wyglądał jak dobrze naćpany, ale na pewno to czego doświadczał, było o wiele lepsze, a przy tym TEN TOWAR JEST ZA DARMO!
Religia kłamie - Bóg nie. Religie potrzebują Ciebie dla swoich celów. Bóg chce 'dzielić się z Tobą swoją miłością. Jezus nie umarł za jakąś tam ludzkość, by otworzyć wszystkim drzwi do nieba. Jezus umarł za Ciebie osobiście z powodu Twoich win, byś mógł, jeśli zechcesz, otrzymać nowe ,czyste życie już teraz, zanim wejdziesz do wieczności.
Jezus powiedział: „tego, który do mnie przyjdzie, nie odrzucę". Bóg kocha punków, hipów, rastamanów, kocha prostytutkę i narkomana. On nie odrzucił mnie, więc nie odrzuci i Ciebie. Sprawdź to! Przyjdź do Niego i mów do Niego. Nie klep martwych pacierzy, ale ze szczerością unieś swoje serce do ŻYWEGO BOGA, który ci odpowie. Zaprasza Ciebie do swojej specyficznej subkultury z ideami zapisanymi w starej księdze sprzed 2000 lat.
Życie pełne miłości i czułości jest Twoją największą potrzebą i Twoim największym wyzwaniem, Twoją walką i Twoim największym zwycięstwem.. Wszystko to jednak jest niemożliwe bez Boga, który jest MIŁOŚCIĄ. Zaproś Go więc do swego wnętrza.
L.K.