Jesteś ateistą

Jesteś ateistą. Nie wierzysz w Boga. „Kościół należy zostawić na wsi“. „To jest dla starszych ludzi“. „Boga i tak nie można udowodnić“.

Poza tym rozczarowany jesteś kościołem i księdzem, a także zborem i pastorem. Chrześcijaństwo pełne jest obłudy, sztuczności i karierowiczów.

Co więcej, gdy byłeś w problemach, nie było Boga.

I w ogóle „gdzie On był i jest, gdy cierpią i giną młodzi, i niewinni ludzie”...

Rozumiem ciebie! Sam przez to przechodziłem i też wewnętrznie czułem się rozczarowany brakiem Bożej interwencji.

Poza tym, cenię twoją otwartość i szczerość.

Chciałbym Cię jednak prosić o zwrócenie uwagi na kilka istotnych faktów.

Po pierwsze, Bóg a organizacje kościelne to często dwa bardzo odległe od siebie tematy. Niestety, tzw. „chrześcijaństwo” jest w bardzo wielu przypadkach karykaturą i nadużyciem tej nazwy. Ale zostawmy to teraz, bo to nie jest istotne w sprawie wiary w Boga.

A propos „wiary”. Czy zauważyłeś, że jesteś... wierzący? Tak, tak! Ty wierzysz, że Boga nie ma. Nie gniewaj się, ale wierzyć, że Boga nie ma, jest o wiele trudniej niż wierzyć, że On jest!

Teraz dalej: czy zgodzisz się ze mną, że wszystko, co nas otacza, ma swojego autora, konstruktora i twórcę? No, chyba to jest logiczne?! Im lepszy produkt, tym mądrzejszy, czy też bardziej inteligentny, jest jego autor. Jeśli więc wszystko ma twórców, to dlaczego najwspanialszy produkt, świat, nie miałby mieć swojego? Uznanie Istoty stwórczej, Boga, jest nieporównalnie bardziej rozumne i logiczne niż stawianie na przypadkowość, co – przepraszam – jest absolutną bzdurą, jeśli chodzi o najbardziej precyzyjne i doskonałe dzieła.

Mam tutaj wiele więcej do powiedzenia (przeczytania), ale chciałbym ciebie najpierw prosić o rozważenie tego, co dotąd przeczytałeś.

Na koniec jeszcze jedno. Bóg żyje. Nie gdzieś tam daleko i wysoko, ale bardzo blisko. Nawet w samym tobie (też Jego dziele!) jest zaprogramowana tęsknota za Nim. On istnieje w Duchu i dlatego twymi ograniczonymi zmysłami nie możesz Go bezpośrednio doświadczyć. Ale możesz od Niego otrzymać specjalny „zmysł”, gdzie nagle otworzą się przed tobą nieznane dotąd horyzonty duchowej rzeczywistości.

Ten żywy Bóg, o którym piszę, zna ciebie bardzo dobrze (dużo lepiej niż ty sam siebie!) i kocha cię takim, jakim jesteś!

Ponieważ jestem o tym absolutnie przekonany, pomodlę się o ciebie, tzn. porozmawiam (tak!) z Bogiem na twój temat. Z żywymi przecież się rozmawia. Nota bene, ty też możesz to robić. Spróbuj!

Wyobrażam sobie, że po przeczytaniu tego masz wiele pytań. Jestem w tym do twojej dyspozycji. Napisz do mnie (S.Malina@gmx.de)

Życzę ci pożytecznego i przyjemnego dnia!

Stanisław Malina