DROGA ZBAWIENIA

Są tylko dwie kategorie ludzi w dzisiejszym świecie: ci, którzy są winni i ci, którzy są niewinni, zbawieni i zgubieni, grzesznicy i święci. A ty przyjacielu, należysz do jednej z tych grup. Albo jesteś chrześcijaninem, albo nim nie jesteś.

Dwie są tylko drogi: szeroka droga, która prowadzi na zatracenie i śmierć i wąska droga, która wiedzie do niebios i do życia wiecznego. A ty, mój współwądrowcze, znajdujesz się albo na jednej, albo na drugiej drodze, albo na szerokiej, albo na wąskiej, bo nie ma trzeciej drogi, nie ma żadnej pośredniej: idziesz więc albo do nieba albo do piekła.

Dwaj są tylko panowie — Bóg i diabeł, a ty służysz albo jednemu, albo drugiemu, nikt bowiem „nie może służyć dwóm panom". Dlatego pozwól, bym ci zadał pytanie: do jakiej kategorii ludzi się zaliczasz? Dokąd idziesz? Komu służysz?

Nad obiema grupami ludzi widnieją słowa: nad jedną — „winni", nad drugą „niewinni". Nie jest istotne to, czy byłeś bardzo dobry, czy bardzo zły, czy uważasz się za wielkiego grzesznika, czy za małego grzesznika: jesteś albo winny albo niewinny.

Twoje nazwisko może figurować w rejestrach tysiąca kościołów, możesz być najbardziej aktywnym pracownikiem kościelnym, możesz też być byłym więźniem, karanym za wielkie przestępstwo, lecz nie czyni to różnicy. Jeśli nie jesteś zbawiony, jesteś winny i należysz do tej grupy, która kroczy szeroką drogą, prowadzącą na zatracenie.

Możesz być kulturalny i mieć wiele zalet, lecz Bóg zaliczy cię do grupy najbardziej rozwiązłych grzeszników świata i naznaczy cię znamieniem: „winny". Wszyscy w tej grupie nie są na jednakim poziomie degradacji, ale wszyscy są jednakowo winni, nie masz bowiem różnicy, „albowiem wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Bożej" (Rzym. 3:22-23).

WIELKI POTOP

Jakże straszny obraz zjawia się przed nami, gdy myślimy o wielkim potopie, kiedy to wody zniszczyły całą ludzkość, oprócz Noego i tych, którzy z nim byli w arce! Ludzie, którzy żyli przyzwoicie pod względem moralnym wespół z najbardziej upadłymi i zdeprawowanymi znaleźli się pod wodą, która ich zmiotła w wieczność.

Dwie są tylko kategorie, dwie społeczności: tych, którzy są w arce i tych, którzy są na zewnątrz. Nie odgrywa tu roli, czy grzech ich był mały, czy wielki, czy życie ich było, jak to ludzie mówią, dobre lub złe. Byli oni nieposłuszni Bogu, odrzucili ostrzeżenie, nie weszli do arki i dlatego nie było innej alternatywy. Alternatywa była jedna: arka lub zatrata.

O, jakiż był płacz i lament, gdy się wspinali na najwyższe wierzchołki gór, po to, by się przekonać, że ich modlitwy i łzy przyszły za późno i że im nic nie pomogą Nie było bowiem ucieczki. Wszyscy musieli zginąć. Zlekceważyli bowiem bezpieczeństwo, jakie by im dała arka.

Nie dlatego że popełniłeś występek, nie dlatego że ręce twe są splamione krwią —będzie przypieczętowana twoja zguba, ale dlatego, że zlekceważyłeś jedyną nadzieję ucieczki, jaka ci była dana. Czyż nie zignorowałeś tego pytania bez odpowiedzi — „Jakże tedy uciekniemy, jeśli zaniedbamy tak wielkiego zbawienia?" (Hebr. 2:3). Słuchaj! „Niepobożni się obrócą do piekła, wszystkie narody, które zapominają Boga" (Ps. 9:18). Na zewnątrz mogłeś żyć bardzo przykładnie i mogłeś nie popaść nigdy w jaskrawy, karygodny grzech swego pokolenia, lecz zlekceważyłeś zbawienie Boże i dlatego jesteś winien i musisz zginąć.

MIASTA ZEPSUCIA

Gdy Bóg zniszczył miasta zepsucia, to myślisz że wszyscy w Sodomie i Gomorze byli w równym stopniu grzeszni i upadli? Czyż nie było tam grzeszników wielkich i małych? Czy każdy człowiek tam był zbrodniarzem? Na pewno nie. Lecz wszyscy byli grzesznikami i dlatego byli winnymi przed obliczem Boga. A kiedy ogień i siarka spadły na te miasta, to wszyscy mieszkańcy ulegli zagładzie, zarówno starzy jak młodzi, wielcy i mali, dobrzy i źli. Wszyscy byli mieszkańcami tych miast, wszyscy znajdowali się w tej samej grupie i zostali oznaczeni znamieniem „winni".

PIERWORODNI Z EGIPTU

Nikt nie myślałby nawet przez chwilę, że wszyscy pierworodni w Egipcie byli jednakowo zepsuci. Wielu z nich było na pewno ludźmi żyjącymi najprzykładniej w swoim kraju. Byli między nimi mężowie stanu, poeci, myśliciele i kapłani. Lecz Bóg powiedział: „Ujrzawszy krew, minę was" (2Mojż. 12:13). Dlatego każdy dom skropiony krwią, został ominięty, każdy zaś, który nie był skropiony krwią był porażony ciosem, i każdy pierworodny w nim został zabity. Nie była to sprawa niegodziwości grzechu, lecz sprawa posłuszeństwa. Decydujące było to, czy drzwi były pomazane krwią. I raz jeszcze ujawniły się dwie kategorie ludzi: ci, których chroniła krew i ci, którzy się nią nie zabezpieczyli.

Drogi bracie, czy znajdujesz się pod ochroną krwi Jezusa Chrystusa? Pamiętaj „bo krew jest, która duszę oczyszcza" (3Mojż. 17:11). „A bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia" (Hebr. 9:22). Bóg powiedział wyraźnie i nikt tego nie może odmienić: „Ujrzawszy krew minę was" (2Mojż. 12:13). Inaczej musisz zginąć. Pamiętaj więc o przestrodze: inaczej bowiem sąd Boży ogarnie cię. Śmierć lub żywot wieczny są przed tobą.

WSZYSCY SĄ WINNI

W wielkich więzieniach całego świata możecie spotkać wszelkie kategorie skazańców, od morderców aż po tych, którzy odbywają karę z powodu odmówienia służby wojskowej; możecie spotkać tam grzeszników, których ręce są czerwone od krwi i tak samo takich więźniów tylko, którzy po prostu odmówili wzięcia broni do ręki i zabijania swoich bliźnich i przez to popadli w kolizję z prawami swego kraju; jedni i drudzy znajdują się tu jako winni i nad wszystkimi ciążą wyroki.

Nie jest potrzebne, aby się człowiek zanurzył na milę pod powierzchnią wody, aby się utopić. Wystarczyłby jeden metr tylko. Koń, który przełamie zagrodę w jednym miejscu jest tak samo wolny, jakby obalił ogrodzenie na całej długości. Tak samo jeden grzech odgrodzi cię od nieba i zakwalifikuje cię do kategorii ludzi zgubionych w identyczny sposób, jak gdybyś popełnił milion przewinień. Bóg powiedział bowiem — „Ktobykolwiek zachował wszystek zakon, a w jednym by upadł, stał się winien wszystkich przykazań" (Jak. 2:10). Czy wierzysz Słowu Bożemu? Pomyśl, że gdybyś w jednym upadł i złamał choćby jedno tylko przykazanie i popełnił jeden tylko, jedyny grzech, to będziesz winien wszystkich przestępstw.

ŁAŃCUCH O DZIESIĘCIU OGNIWACH

Wyobraź sobie, że zawisłem na łańcuchu składającym się z dziesięciu ogniw. Nagle łańcuch pęka i ja spadam. Po dokładnym zbadaniu okazuje się, że pękło tylko jedno ogniwo, a pozostałych dziewięć nie doznało skazy. A jednak przez to jedno ogniwo, łańcuch jest pęknięty. Tak samo jest z grzechem. Jesteśmy objęci prawem zakonu, wyrażającym się w dziesięciu przykazaniach. Łamiemy jedno przykazanie i idziemy na zatracenie, bośmy złamali cały zakon.

Czy przestrzegałeś całego zakonu? Czy nie przekroczyłeś jednego przykazania i czy nie masz na sumieniu przynajmniej jednego grzechu? Nie pytam cię, jaki to był grzech, bo to nie ma znaczenia. Mogło to być zabójstwo czy oszustwo, mogło być cudzołóstwo lub kradzież. Lecz jeśli złamałeś jedno przykazanie, jeśli upadłeś jeden raz, to złamałeś prawo zakonu i jesteś naznaczony znamieniem — „winien". Tym samym jesteś zakwalifikowany do jednej grupy z najgorszymi grzesznikami świata. Gniew Boży pozostaje nad tobą, ponieważ zostałeś potępiony przez Wiekuistego.

NAJWIĘKSZY GRZECH

Mówisz mi, że nie jesteś winien! Mówisz, że nigdy nie zgrzeszyłeś! A ja chcę cię zapewnić, że jesteś winien największego grzechu, w jaki może popaść istota ludzka, odrzuciłeś bowiem Pana Jezusa Chrystusa. Wzgardziłeś Jego miłością, zignorowałeś Go i podeptałeś Jego drogocenną krew. Odmówiłeś przyjęcia zmiłowania, jakie ci ofiarował Bóg. Dlatego jesteś winien grzechu niewiary, największego grzechu, jaki Biblia zna w ogóle. Jest to jednocześnie grzech niewdzięczności.

Bóg daje ci w darze swego Syna, a ty, niewdzięczny i nikczemny, odrzucasz Jego dar. Jezus powiedział: „A on (Duch Święty) przyszedłszy, będzie karał świat z grzechu...". Z jakiego grzechu? Za zabójstwo? Za cudzołóstwo? Za złodziejstwo? Nie, słuchaj: „Z grzechu, mówię, iż nie uwierzyli we mnie" (Jan 16:8-9). Niewiara! To jest ów wielki, nieprzebaczalny grzech. Na pewno nie chciałbyś urazić ziemskiego przyjaciela, odrzucając prezent, jaki ci daje, a nie myślisz o tym, że odrzucasz Dar Boży, od którego uzależnione jest zbawienie wieczne. A jeśli nie jesteś zbawiony, to w takim razie jesteś winien grzechu niewiary — największego grzechu, w jaki popaść można.

GŁĘBIA GRZECHU NIE STANOWI PROBLEMU

Nie chodzi tu o głębię grzechu. Mamy tu do czynienia z inną kwestią: jaki jest twój stosunek do Jezusa Chrystusa? Czy przyjąłeś Go jako swego Zbawiciela, czy nie? Nie ma ważniejszego pytania nad to, jakie zadał sobie Piłat: „Co uczynię z Jezusem, którego zowią Chrystusem?". Twój stosunek do Jezusa Chrystusa zadecyduje o twoim wiecznym przeznaczeniu.

Czy przekonałeś się, że jesteś winien? Czyż nie jesteś przekonany o własnym grzechu? I czyż nie wiesz, że jeden grzech oddzieli cię na wieki od nieba? Powiadasz, że to nie jest w porządku. Lecz zapominasz, że niebo jest przygotowanym miejscem dla przygotowanych ludzi. I Bóg cię tam nie wpuści z grzechem, bo byś tam był wtedy najnieszczęśliwszą istotą. Jak byś się czuł w towarzystwie ludzi świętych? Czy cieszyłbyś się z takiego towarzystwa? Czyż nie czujesz się lepiej w towarzystwie ludzi grzesznych? Musisz być przygotowany, musisz zdobyć nową naturę i narodzić się na nowo, abyś mógł radować się sprawami Bożymi. Pamiętaj, że nic nieczystego i co nie jest święte nie może wejść do nieba. Tylko ludzie czystego serca będą oglądać Boga (Mat. 5:8).

ŚWIĘTOŚĆ BOGA

Jeśli możemy odczuć świętość Boga, to tylko pod tym warunkiem, że wiemy coś o ohydzie grzechu. Dlatego człowiek wie niewiele o świętości Boga, ponieważ tak lekceważy sobie grzech.

Piotr dopiero wówczas, gdy zobaczył Jezusa, odczuł swą niegodziwość i zawołał: „Wynijdź ode mnie, bom jest człowiek grzeszny, Panie!" (Łuk. 5:8). A gdy świętość Boża objawiła się Izajaszowi prorokowi, to zawołał: „Biada mi! Jużem zginął, przeto, żem człowiek splugawionych warg, a iż oczy moje widziały Króla, Pana Zastępów" (Iz. 6:5). Podobnie Ijob, mąż, którego Bóg ogłosił jako świętobliwego i sprawiedliwego, kiedy szatan i właśni przyjaciele usiłowali na próżno odkryć jakąś skazę na jego charakterze, otóż nawet on wyznał grzeszność, gdy stanął w obliczu świętości Bożej: „Przetoż żałuję i pokutuję w popiele" (Ijob 42:6).

O, grzeszniku! grzeszniku! Co uczynisz, gdy staniesz przed obliczem Bożym? Bo jak pył ujawnia się w promieniu słońca, tak samo twój grzech, nieznany tobie, ujawni się w całej swej grozie w obliczu Tego, który jest święty i sprawiedliwy.

BŁĘDNE KONCEPCJE ZBAWIENIA

Gdziekolwiek idę, znajduję ludzi, którzy żyją fałszywym doświadczeniem i opierają się na niewłaściwym fundamencie, wierząc, że są zbawieni, mimo iż zbawieni nie są. Tysiące członków Kościoła, setki chrześcijan nie są w stanie podać racji dla swej nadziei na niebo. Myślą, że są sprawiedliwi, że są gotowi na spotkanie z Bogiem, a gdy im zadać parę pytań, to okazuje się, że są tak nieświadomi Bożej drogi zbawienia, jak poganie w Afryce.

Diabeł zaślepił ich oczy, zamknął im uszy i zaciemnił ich umysły, z obawy, aby nie uniknęli jego sideł i nie byli zbawieni. Dusze te są pokryte całunem nocy i sprawą szatana jest, aby w tym stanie pozostały. Wielu spośród tych ludzi jest czynnymi członkami kościołów, wiernymi funkcjonariuszami różnych rad i towarzystw, dobrymi i przyzwoitymi ludźmi w życiu, — ale mimo to nie są oni zbawieni.

Dzieje się to dlatego, jak mi wiadomo, ponieważ te dusze umierają w przekonaniu, że wszystko jest w porządku, a ja pragnę wyjaśnić drogę zbawienia, aby dopomóc w ratowaniu ich przed zgubą wieczną. Pomyślcie o tym! Być praktykującym chrześcijaninem, członkiem Kościoła, iść przez całe życie z nadzieją dostania się do nieba i zastać bramę niebios zamkniętą, jakże to gorzki i bolesny zawód!

Dlatego, bracie, pozwól, bym ci to wyjaśnił, i pozwól, bym cię dręczył pytaniem, czy jesteś zbawiony czy nie, abyś i ty, nawet ty, nie był oszukany!

LUDZKA IDEA ZBAWIENIA

Człowiekowi wrodzona jest myśl, że musi coś uczynić, aby być zbawionym. W dalekich Indiach są ludzie, którzy nie wiedząc o łasce Bożej, ani o tym, że życie wieczne jest darem, próbują przez swe uczynki i zasługi oraz swe wysiłki zapewnić sobie zbawienie. Oto jeden leży na łożu najeżonym gwoźdźmi, w żarze gorejącego słońca. Inny skacze nad ogniskiem. Jeszcze inni wiążą się ślubami milczenia lub trzymają rękę wzwyż, dopóki nie zesztywnieje. Wielu czołga się lub udaje się na daleką pielgrzymkę, padając na ziemię cc sześć stóp. Tysiące obmywają się w wodach Gangesu, spodziewając się przez to zasłużyć na zbawienie.

Podobnie jest w prawosławiu, w judaizmie, i w rzymskim katolicyzmie, które są religiami uczynku, jak wszystkie inne. Uczynki, uczynki, uczynki! O, jakież to straszne więzy, jakie nakłada religia stworzona przez człowieka! Jakże człowiek sam obciąża się przez to. Wszystko to zaś dzieje się mimo tego, iż Bóg wyraźnie i dobitnie objawił, że życie jest darem i dlatego nie można go uzyskać przy pomocy uczynków. Musisz przyjąć je jako dar, inaczej życie wieczne nigdy nie będzie twym udziałem.

„SPRAWUJCIE SWE ZBAWIENIE"

Biblia wyraźnie mówi „Sprawujcie swe zbawienie", ale nigdzie nie mówi „Pracujcie dla swego zbawienia". Nie możesz zresztą sprawować swego zbawienia, jeśliby Bóg przedtem nie przygotował go. „Sprawujcie pojednanie" — takich słów też nie znajdziemy w Biblii. Uczynił to bowiem Chrystus przed dziewiętnastu wiekami. Jakże beznadziejne byłoby to zadanie dla mnie, gdybym miał sam wypracować sobie pojednanie! Tylko Bóg-Człowiek mógł to uczynić.

Oto jest młody człowiek, który wstępuje do wyższej uczelni. Idzie do sekretarza uczelni, opłaca należność i zostaje zapisany w poczet studiujących. „A teraz, młody człowieku" — powiada sekretarz, „pracuj solidnie w ciągu studiów." Widzicie, młodzieniec nie mógł nawet zacząć pracować, dopóki nie został zapisany w poczet studentów. A teraz, w ciągu czterech lub więcej lat będzie pracował nad przyswojeniem sobie wiedzy. Ty także, przyjacielu, musisz zacząć i musisz się dostać w poczet wyznawców, zanim będziesz mógł podjąć pracę nad sobą. Możesz rozwijać, to, co Bóg sprawił w tobie, lecz nigdy, przenigdy nie możesz zapracować na swe zbawienie.

CZŁOWIEK NIE MOŻE NIC UCZYNIĆ

Człowiek nie może nic uczynić aby zbawić samego siebie. W religiach świata krew wytoczona przez człowieka płynie do Boga i to uważa się za zasługę. Ale w chrześcijaństwie płynie ona od Boga do człowieka i to jest sprawa łaski. Fałszywi pasterze, wilki w odzieniu owczym, mówili naszym żołnierzom, że umierając na polach bitew zasłużą sobie na życie wieczne i że jeśli człowiek odda swe życie za ojczyznę, to pójdzie do nieba. Dzięki Bogu ludzie wiedzieli lepiej, że nie będą godni stanąć w obliczu świętego Boga.

Człowieku, słuchaj! Wszelka krew ludzka przelana na wszystkich polach bitew w ciągu dziejów, nie wystarczyłaby, aby zmazać choć jeden grzech; ale krew Boga-Człowieka, przelana na Golgocie, na krzyżu, przed dziewiętnastu wiekami, starczy, ażeby zmazać wszystkie grzechy wszystkich ludzi wszystkich wieków. Człowiek nie może nic uczynić, aby zasłużyć sobie na życie wieczne. Wiele stuleci temu Pan Jezus zawołał: „Wykonało się!" (Jan 19:30). Cóż może dodać człowiek do dzieła, które zostało spełnione?

Jeśli moralność i prawość ludzka są wystarczające, to Chrystus nie potrzebował umierać. „Bo jeśli przez zakon jest sprawiedliwość, tedy Chrystus na próżno umarł" (Gal. 2:21). Śmierć Chrystusa byłaby największą niegodziwością w historii, jeśli człowiek miałby moc zbawić się sam. Lecz Bóg dał swego Syna dlatego, że człowiek był absolutnie bezsilny i potrzebował Zbawiciela. Moralność nie zbawi nikogo, przyjacielu, ani nie zbawi też ciebie.

FARYZEUSZ I CELNIK

„Dwóch ludzi wstąpiło do kościoła, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanąwszy, tak się sam w sobie modlił: Boże! dziękuję Ci. żem nie jest jak inni ludzie, drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co mam. A celnik, stojąc z daleka, nie chciał i oczu swych podnieść w niebo, ale bił się w piersi swoje, mówiąc: Boże! bądź miłościw mnie grzesznemu. Powiadam wam: ten odszedł usprawiedliwiony do domu swego więcej, niżeli tamten" (Łuk. 18:10-14).

U faryzeusza wszystko obracało się wokół własnego ja. „Ja poszczę, ja daję, ja nie jestem jak inni ludzie, ja czynię." Była to religia sprawiedliwości własnej do ostatecznych granic. I jeśli dziś spytacie ludzi jakie są podstawy ich zbawienia, to tysiące z nich odpowiedzą: „ja chodzę do kościoła, ja składam ofiary pieniężne, ja uczę w szkole niedzielnej, ja zostałem ochrzczony, ja jestem aktywnym działaczem kościelnym" i tak dalej. Wciąż słyszymy — „ja, ja, ja!" A dla Chrystusa nie ma tu miejsca. Nie mówi się o tym, co Chrystus uczynił, ale co „ja" zdziałałem.

Jakże inaczej mówił Paweł, który sam się nazywał „pierwszym z grzeszników": „Nie ja, lecz Chrystus". Przyjmijmy więc postawę grzeszników, bo taki jest nasz wieczny charakter i niech każdy z nas chlubi się tym, co Chrystus uczynił, pamiętając, że wszelka nasza osobista prawość jest jak brudny gałgan i że Jezus złożył za nas całkowity okup.

Nic wielkiego, nic nie zdziałasz Ty, grzeszniku, sam: Wszystko już uczynił Jezus — Mistrz i Pan.

ŻADNE UCZYNKI NIE STANOWIĄ ZASŁUGI W DZIELE ZBAWIENIA

Możesz być najaktywniejszym członkiem Kościoła, a mimo to nie będziesz zbawiony, bo aktywność w Kościele nigdy jeszcze nie zbawiła nikogo. Ani nauka kościelna, ani dogmaty, ani modlitwy, ani samozaparcie, ani dziesięciny, ani łzy, ani pokuta, jakkolwiek pożyteczne, nie zbawią cię. Żaden człowiek, ani pastor, ani ksiądz nie mogą tego uczynić. „I nie masz w żadnym innym zbawienia; albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni" (Dzieje Apostolskie 4:12). Chrystus, tylko Chrystus może zbawić.

Nie ma żadnego uczynku natury moralnej lub religijnej, dzięki któremu można by sobie choć w najmniejszym stopniu zasłużyć na zbawienie Boże. Najprzykładniejsze życie, jakie może prowadzić człowiek, ani też aktywna praca w Kościele nie może przyprowadzić człowieka bliżej do Boga ani na krok. Jakkolwiek wzniosła byłaby moralność, jakkolwiek cenne byłyby uczynki sprawiedliwości, miłosierdzia, dobroczynności i ofiarnej służby na rzecz bliźnich, nie mogą się przyczynić do zasłużenia sobie na zbawienie, ani zapewnić łaskawości Bożej. Albowiem zbawienie „nie jest z uczynków, aby się kto nie chlubił" (Efez. 2:9). Tak więc, przyjacielu, jeśli polegasz na tym, kim jesteś i co czynisz, to jesteś zgubiony. Człowiek nie może zbawić sam siebie.

BOSKI PLAN ZBAWIENIA

Ludzki plan zbawienia zawsze się opiera na zasługach. Boży plan zbawienia oparty jest na łasce. Bóg mówi: „Łaską zbawieni jesteście" (Efez. 2:8). A łaska jest czymś całkowicie różnym niż zasługa: jedno wyklucza drugie. Jeśli zbawienie dokonywa się przez łaskę, to nie można zawdzięczać go uczynkom; jeśli zaś przez zasługi, to nie jest ono zbawieniem z łaski. Albo więc polega ono całkowicie na zasługach, albo na łasce.

Łaska to jedno z najwznioślejszych pojęć w Biblii. Ewangelia łaski Bożej jest tą dobrą nowiną, która się nam zwiastuje. Jedno z najwspanialszych stwierdzeń dotyczących zbawienia Bożego znajdujemy w Liście do Rzymian, 3:24, gdzie czytamy: „A bywają usprawiedliwieni darmo z łaski Jego przez odkupienie, które się stało w Chrystusie Jezusie." Każde słowo jest tu brzemienne w treść.

Weźmy, na przykład, wielkie słowo „odkupienie". Ludzkość została sprzedana przez pierwszego Adama szatanowi, grzechowi i śmierci. Jezus Chrystus przyszedłszy zapłacił okup, biorąc na siebie grzech i karę za grzech i w ten sposób dopełnił odkupienia. Wykupił nas z niewoli szatańskiej.

Tą ceną, którą zapłacił, było Jego życie, była Jego krew. Apostoł w natchnieniu mówi: „...nie skazitelnymi rzeczami, srebrem albo złotem wykupieni jesteście... Ale drogą krwią, jako baranka niewinnego i niepokalanego, Chrystusa." Dlatego właśnie, że okup został w pełni zapłacony, Bóg może nas usprawiedliwić z wolnej swej łaski.

W Ewangelii św. Jana, 15:25, mamy to samo greckie słowo, które zostało przetłumaczone „darmo", mianowicie, czytamy tam: „Darmo mię mieli w nienawiści". To znaczy, że nie mieli żadnej podstawy, żadnej racji do tego, aby nienawidzić. Bóg usprawiedliwia człowieka też bez przyczyny, „darmo". Nie ma w nas nic dobrego, co by nam pomogło zasłużyć na Jego łaskawość. On usprawiedliwia nas wyłącznie na podstawie odkupicielskiego dzieła Jezusa Chrystusa.

Łaska przeto jest „niezasłużoną przychylnością" Boga, zaś zbawienie jest z łaski, jest darem udzielonym darmo, bez zasługi i wszystko tu pochodzi od Boga. Człowiek nie może uczynić nic, aby na to zasłużyć. Nie może ono być nabyte ani kupione.

Dwie są drogi uczynienia zadość prawu. Jedna polega na tym, że się prawa przestrzega, druga zaś na tym, że się ponosi karę, jeśli się prawo przekroczy. Karą za przekroczenie zakonu była śmierć. „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6:23). „Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ezechiel 18:4). Prawo zawsze ma w pogotowiu karę i nie można go złamać bezkarnie.

Lecz Bóg, chcąc zbawić grzesznika i jednocześnie zachować sprawiedliwość, „ku okazaniu sprawiedliwości swojej, aby On był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który jest z wiary Jezusowej" (Rzym. 3:26), dał Chrystusa, aby był „ubłaganiem" lub „zadośćuczynieniem" za grzech ludzkości; „Którego Bóg wystawił ubłaganiem przez wiarę w krwi Jego, ku okazaniu sprawiedliwości swojej" (Rzym. 3:25). „A On (Jezus) jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, ale też za grzechy wszystkiego świata" (1List Jana 2:2). Jezus sprawił to, wziąwszy na siebie karę za grzech, to jest śmierć, aby Bóg mógł okazać łaskę człowiekowi.

ROZPOWSZECHNIONE POGLĄDY NA POKUTĘ

Jakże trudno skłonić człowieka, aby po prostu uchwycił się Boga w Jego Słowie i aby wierzył w to, co Bóg mówi! Ludzie wciąż obstają przy robieniu czegoś dla przypodobania się Bogu. Weźmy na przykład rozpowszechnione poglądy na temat pokuty. Naturze ludzkiej wrodzona jest idea, że Bóg wymaga długiego okresu skruchy i żalu, gorzkich wyrzutów sumienia, godzin bezczynności spędzanych na „praktykach pokutnych", z wyznawaniem grzechów i modlitwami o odpuszczenie i zbawienie; wszystko to ma się dziać przed udzieleniem odpuszczenia. Ludzie nazywają to „pokutą za grzechy".

No dobrze, człowiek może być przekonany o swym grzechu, ale przekonanie o grzechu nie jest jeszcze pokutą, ani też nie stanowi nawrócenia. Jasnym też jest w świetle Słowa Bożego, że tego rodzaju przeżycie żadną miarą nie może być podstawą zbawienia. Bóg nie każe człowiekowi niezbawionemu przechodzić przez okres tak zwanej pokuty (która w istocie nie jest pokutą), w nadziei, że jeśli człowiek odpokutuje dostatecznie długo za swoje grzechy, to Bóg mu wreszcie udzieli przebaczenia.

Pomyśl, że pokutujesz za swoje grzechy, modlisz się o odpuszczenie i zbawienie, wyznajesz swe przewinienia Bogu i błagasz nieprzerwanie o zmiłowanie i przebaczenie — czy to cię zbawi? Czy możesz zyskać przychylność Bożą dzięki tym uczynkom? Wiesz na pewno, że nie.

W tym wszystkim co czynisz, musi nastąpić moment odwrócenia się od tych uczynków, od łez, modlitw, wyznań i pokuty i musisz zaufać jedynie Chrystusowi, przyjąć Go, polegać na Jego przelanej krwi i wierze w dopełnione na Golgocie dzieło, z całym przekonaniem, że Jezus złożył okup.

BÓG W FAŁSZYWYM ŚWIETLE

Rozpowszechnione poglądy na pokutę, jako na dzieło ludzkie, stawiają Boga w fałszywym świetle. Pewnego dnia rozdawaliśmy traktaty, nalegając na wszystkich przechodniów, aby je brali. Wyobraźmy sobie, że w tym momencie za naszymi plecami przyczołgałby się na kolanach jakiś człowiek, błagając, abyśmy i jemu dali ulotkę. Co by wtedy powiedzieli ludzie? Powiedzieliby na pewno coś takiego: „Patrzcie na tego człowieka. Ten biedak blaga ich o ulotkę, a oni po prostu odwracają się plecami do niego." Ale zapewniani was, że nie mieliśmy takiej intencji. Sprawiało nam radość, że możemy rozdzielić między ludzi całą literaturę traktatową. Wszystko, czego potrzebowali ci ludzie, to było tylko sięgnięcie ręką, bez próśb, po egzemplarze, któreśmy rozdzielali.

Czyż nie spostrzegasz tego? Bóg nigdy nie odwraca się od człowieka. Ludzie nie potrzebują błagać Go i zebrać, aby ich zbawił. Przeciwnie, On pragnie to uczynić i czeka. Dlatego właśnie dał Syna swego. Bóg stoi twarzą w twarz i patrzy na upadłą ludzkość, nachylając się miłosiernie i wołając z miłością: „Pójdźcie, weźcie, zaufajcie, przyjmijcie dar zbawienia!". A kiedy człowiek modli sio i prosi zamiast brać i dziękować, to stawia Boga w fałszywym świetle, jakby Bóg nie pragnął zbawić i musiał być ubłagany; tymczasem to człowiek, niewdzięczny człowiek czuje w sobie opory.

Bóg daje dar życia wiecznego i zaprasza ludzkość, aby ten dar przyjęła. Czy ludzie proszą o prezenty gwiazdkowe, jakby one nie były dla nich? Na pewno nie, bo baliby sio urazić ofiarodawców, prosząc o to, co już dla nich zostało przygotowane. Po prostu, przyjmując dar gwiazdkowy, biorą go i mówią — „dziękuję". Odmieńmy przeto nasze nastawienie wobec Boga, przyjmijmy Jego dar, złóżmy Mu dzięki.

Przyjmuję życie z rąk Jezusa, I to jest wszystko, com powinien: Duch Święty stwarza mię na nowo I tak się staję Bożym synem.

Tak, to jest proste. Masz przyjąć dar Boży przez wiarę, a Duch Święty dokona reszty. Zbawcza śmierć Jezusa Chrystusa jest podstawą, fundamentem zbawienia, a wiara jest ogniwem łączącym grzesznika z Chrystusem. Wiara zaś opiera się na obietnicy Bożej. Przeto „złóż swą ufność w Panu Jezusie, a będziesz zbawiony" (Dzieje Apostolskie 16:31).

Zgrzeszyłeś, jesteś winien i nie ma żadnej różnicy między tobą a resztą grzeszników, lecz Bóg przygotował ratunek dla ciebie. I z niewypowiedzianą radością zwiastuję ci dzisiaj, że „Chrystus umarł za nasze grzechy" (1Kor. 15:3). O, jakież to chwalebne zwiastowanie! Wspaniała wieść! Czyżbyś nie chciał jej przyjąć! Czyżbyś nie potrzebował ratunku? Przyjdź, przeto, zajmij swe miejsce jako zgubiony grzesznik, uwierz w Jego Słowo, uznaj się winnym zdaj się na miłosierdzie Boże. Czy zechcesz to uczynić? Uczyń to, uczyń to teraz!


Koniec rozdziału piątego