„Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest synem?" (Mat. 22,42). Pytanie to jest i dzisiaj aktualne, stale na nowo intryguje ludzi, zmusza do zajęcia jakiegoś stanowiska wobec Niego. Wokół tego pytania od wieków toczy się zacięta walka; również obecnie odpowiedź na to pytanie jest niezwykle ważna. Od tej odpowiedzi zależy nasze zbawienie.
W Starym i Nowym Testamencie ludzie bardzo poważnie traktowali znaczenie nadawanych imion. Bardzo często w nadanym imieniu określone było zadanie życiowe człowieka, odpowiadało ono również cechom charakteru człowieka, który je nosił. Jakże daleko bardziej ważne jest głębokie znaczenie imion, które Bóg nadał Zbawicielowi. Cała istota wspaniałości dzieła zbawienia, całe płynące z niego błogosławieństwo potęguje się w tym potrójnym nazwaniu Zbawiciela (Dz. Ap. 4,12). Imiona te zostały nam podane już przy narodzeniu Pana (Łuk. 2,11-21), i wymienione są podczas objawienia się najważniejszego celu dzieła odkupienia — zbawienia Kościoła (Dz. Ap. 2,36), oraz we wprowadzeniu do wielu Listów apostoła Pawła (Rzym. 1,7; 1 i 2Kor; Gal. 1,3 i in.).
Namaszczenie otrzymują wszystkie te trzy urzędy (Chrystus — Mesjasz — Pomazaniec).
Droga do tego cudownego, potrójnego urzędu szczególnie jasno ukazana jest w Filip. 2,6-11, prowadzi ona od Tronu przez Krzyż do Korony.
On jest Panem (Kyrois) w absolutnym znaczeniu tego słowa. Hebr. 1 ukazuje nam Jego wielkość, jest to jakby dialog Ojca ze Swoim Synem. Tematem tego rozdziału jest „Syn" i „Pan" (wiersze 1.5.7.10). Jest on:
Pan jest w pełni świadomy dostojeństwa pozycji, jaką zajmuje (Jan. 20,28). Grzeszny, zgubiony człowiek nie mógłby zbliżyć się do tak wspaniałego Pana, Jego świętość nie mogłaby znieść grzeszności człowieka (Mat. 28,4; Dz. Ap. 9,9; Obj. 1,17; 2 Moj.33,20 i in.).
Droga zbliżenia się do człowieka, którą On sam proponuje, ukazuje bezmiar Bożej miłości do człowieka i Jego odwieczną tęsknotę za społecznością z człowiekiem. Jest to droga samopoświęcenia się (Mat. 20,28 por. Fil. 2,7). Bóg staje się człowiekiem!
„Przecież brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek, ani też nie da Bogu za niego okupu, bo okup za duszę jest zbyt drogi i nie wystarczy nigdy" (Ps. 49,8.9). „Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją" (Mat. 16,26).
Tylko jeden Jedyny, sam Bóg, jest w stanie wybawić człowieka. Dlatego stał się On człowiekiem. Tylko przez Swoją śmierć mógł On wykupić człowieka od śmierci, tylko jako człowiek mógł On umrzeć. Hebr.2 ukazuje nam wyraźnie postać Jezusa. Bóg staje się człowiekiem. To coś wspaniałego i trudnego do wytłumaczenia, jest to również bardzo niezwykłe. Nie jest to przyjęcie postaci ludzkiej przez bóstwo pogańskie (theogonia i theogamia).
Bóg staje się cielesnym człowiekiem, ale ojciec cielesny zostaje tutaj zupełnie odrzucony (Mat. 1,16: „A Jakub był ojcem Józefa, męża Marii, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem."). Łukasz szczególnie to podkreśla, mówiąc: „A Jezus był, jak mniemano, synem Józefa" (Łuk. 3,23). Józef był tylko ojcem przybranym. Matka ma tutaj bardzo bierną rolę, „co się w niej poczęło..." (Łuk. 1,31; Mat. 1,20), była ona całkowicie nieświadoma momentu zapłodnienia. Jest to w pełnym znaczeniu tego słowa dzieworództwo (partogeneza) „... aby się spełniło słowo Pańskie..." (Iz. 7,14; Mat. 1,22-25 por. Gal. 4,4).
W tajemniczy i niepowtarzalny sposób dokonuje się proces stania się Boga człowiekiem. Nie dokonał się on ani w sposób naturalny, ani przez dzieło stworzenia. Było to wyłączne dzieło Ducha Świętego, który napełnił przyjmującego z wiarą..., zacienił uświęconą Duchem Bożym ludzką naturę Marii. Ten tajemniczy i święty proces jest opisany w Łuk. 1,35 „... Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym". Przez kobietę rozpoczął się upadek, przez kobietę rozpoczęło się dzieło zbawienia. On, wieczny Bóg, niepojęty i wyniosły, nieograniczony władca (Tym.6,15; Hebr. 9,14) staje się jedną z form życia na ziemi, podległą czasowi, przestrzeni, materii. Dobrowolnie uzależnia się On od praw, które rządzą życiem na ziemi, praw, które On sam ustanowił. Bóg staje się człowiekiem!
„Dzisiaj narodził się wam Zbawiciel...". Jest to najbardziej porywający i najradośniejszy okrzyk, jaki kiedykolwiek rozległ się w tym obciążonym przekleństwem grzechu, pełnym potu, nędzy, krwi i śmierci świecie.
Zbawiciel jest podległy:
Jezus posiadał cechy fizyczne człowieka, jakie otrzymał on po wygnaniu z raju, pozbawiony był tych cech fizycznych, jakie mieli Ewa i Adam w raju przed upadkiem. Przybył On „... w postaci grzesznego ciała..." (Rzym. 8,3), tzn. w ciele grzeszników, takim samym jak nasze własne ciała. Był On podległy prawom natury, jakie rządzą człowiekiem (Gal. 4,1).
Tak więc ten „drugi człowiek" był autentycznym, cielesnym człowiekiem, ale i wspaniałym arcykapłanem (Hebr. 4, 14-15,2,6-18).
Był On i jest jedynym prawdziwym „pośrednikiem" (1Tym. 2,5; Rzym. 8,34; Hebr.2,17). My, ludzie, jesteśmy naszemu Zbawicielowi naprawdę bliskimi, ponieważ On jest człowiekiem i pozostanie nim na całą wieczność (1Tym. 2,5; Dz.Ap. 1,11; Mat. 24,27,30; Zach. 12,10; Łuk. 24,39-43).
Bóg chciał zostać człowiekiem (Hebr. 10,5), chce być człowiekiem i pozostać nim. Szczególny wyraz tej Swojej woli daje O n sam osobiście, nazywając siebie „synem ludzkim". Jest to ucieleśnienie tego wszystkiego, co Bóg chciał widzieć w „pierwszym człowieku". Jako „ostatni Adam" (1Kor. 15,45) położył O n koniec grzesznej, upadłej naturze „pierwszego Adama" i jego potomstwu. Stał się On nowym człowiekiem, twórcą i wodzem nowej ludzkości (Ef. 4,24; Hebr. 5,9). To, co „pierwszy Adam" zniszczył przez nieposłuszeństwo, „drugi Adam" naprawił przez swoje posłuszeństwo. I dlatego właśnie na to ludzkie imię "Jezus" zgina się wszelkie kolano na ziemi i na niebie wyznając, że „Jezus Chrystus" jest Panem gloryfikującym Boga Ojca! (Fil.2,11).
Jest On również prawdziwym człowiekiem. Jest to jednak coś odmiennego od tego, co głosili niektórzy będący w błędzie nauczyciele, twierdzący, że jest On tylko i wyłącznie człowiekiem, chociażby nawet najidealniejszym. On jest również wspaniałym Bogiem. Tego nie można pominąć!
To w jaki sposób Oni Obaj — Bóg i Człowiek — stają się i pozostają tak cudowną jednością w Nim, Jedynym, pozostanie dla nas tajemnicą. Wszelkie próby wytłumaczenia tej tajemnicy są nieudolne i nie dają zadowalającego rozwiązania.
Sam Pan nazywa to tajemnicą, a nam pozostaje tylko jej respektowanie i uznanie jej wielkości.
Ten, który objawił się w ciele... (1Tym. 3,16), musiał zrezygnować z postaci Bożej i stać się człowiekiem (Ezech. 1; 1Kor. 2,9), musiał On opuścić chwałę i stać się synem cieśli (2Moj. 33,18; Obj. 1,12-18; Mat. 13,55), musiał On zrezygnować z bogactwa i stać się ubogim (Ps. 50,12; Agg. 2,8; Mat. 8,20), zrezygnować ze swojej siły i potęgi i stać się uzależnionym (Hebr. 1,2-3; Hiob. 26,7; Mat. 26,53; 27,2), zrezygnować ze swojej nietykalności i pozwolić na przybicie Siebie do krzyża (2 Moj. 3,5.20,18-19; 1Tym. 6,15; Mat. 27,30), zrezygnować z życia i umrzeć (Jan 5,25,11,25,10,33), zrezygnować z bliskości Boga i zostać opuszczonym przez wszystkich (Jan 10,30; 17,21; Mat. 27,46). Pan jest jednak „Synem Bożym", jest On tego w pełni świadomy i działa w tej świadomości. Pan stał się i objawił się ludziom w postaci, w której mogli oni go poznać (Jan.20,28; Fil. 2,11).
Chrystus jest cudowną jednością Syna Bożego i Syna Człowieczego.
W tym imieniu otrzymuje On swój potrójny urząd jako Król, Kapłan i Prorok. Aktem chrztu oznajmił On gotowość do odbycia drogi śmierci, przez zstąpienie Ducha Świętego zostaje On namaszczony (1Jan 2,20; mat. 3,15-16).
Pan staje się:
Do tego urzędu przygotowywał się On od samego początku. Żaden prorok nie przygotowywał się do swojej działalności tak dokładnie jak nasz Pan. Studiuje On przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie tylko dzięki swojej wszechwiedzy, lecz także przez osobiste przeżywanie, tak głębokie, jakiego nie doświadczył nikt przed Nim (5Mojż. 18,15; Jan 1,1-2; 2,25; Mat. 9,36; 1Kor. 13,12; por. Hebr.2,18).
Przez Niego może Bóg mówić w sposób tak przekonujący jak przez żadnego innego proroka (Hebr. 1,1).
W Nim jako Proroku Bóg ukazuje człowiekowi miłość, w Nim jako Królu panuje miłość w człowieku!
Dlatego też Bóg może dać MU „wszelką moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28,18). To On dobrowolnie zrezygnował z własnej mocy, to przez Niego Bóg osiągnął swój ostatni i najwyższy cel, spełnienie swej odwiecznej tęsknoty za społecznością z człowiekiem, to On jest „wszystkim we wszystkim" (1Kor. 15,28).
Hans Legiehn
(tłum. Wiesława Konior)